wtorek, 6 marca 2012

Dante Alighieri


Boska komedia 
 
Przeze mnie droga w miasto utrapienia;
Przeze mnie droga w wiekuiste męki;
Przeze mnie droga w naród zatracenia;
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki.
Wzniosła mię z gruntu potęga wszechwłodna,
Mądrość najwyższa, miłość pierworodna:
Kto wchodzi do mnie, żegna się z nadzieją.
Te słowa ryte na bramie czernieją,
Ich treść, o! Mistrzu(1), jest dla mnie tajemną!

 On głosem zwykłym świadomej osobie:
 "Tu - rzecze - z marnych wyzuj się przestrachów,
Wszystko, co podłe, niechaj zamrze w tobie;
Spuścić się mamy do wieczności gmachów
I napotkamy tłumy niezliczone,
Wiekuistego światła pozbawione".

Rzekł, przyjacielską rękę mi podaje,
Dobrotliwymi zachęca uśmiechy;
Uczułem w sercu wzruszenie pociechy
I wszedłem śmiało w tajemnicze kraje.
Stamtąd wzdychania, żale i okrzyki
Szumią śród nocy bez gwiazd i księżyca:
Słucham, i łzami nabiegła źrenica.
Okropny hałas, tysiączne języki,
Wybuchy gniewu, szlochania boleści,
I wycie mężów, i lament niewieści!
Zgiełk przeraźliwy tak rozlicznych wrzasków
To wre na przemian, to się społem zetrze,
Jako tumany afrykańskich piasków,
Kiedy się zerwą i zmącą powietrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz